Orły Plewiska – Orlik Sepno 3:2 (1:1)

Orły Plewiska – Orlik Sepno 3:2 (1:1)

RELACJA TRENERA: Rozegraliśmy kolejny mecz ligowy, tym razem na własnym boisku podejmując drużynę Orlika Sepno i wreszcie udało się zdobyć pierwsze 3 punkty. Bardzo słabo zaczynamy spotkanie, już na początku błąd przy wyprowadzaniu piłki popełnia Długi, rywale przejmują piłkę i jednym podaniem uruchamiają swojego napastnika, który wychodzi sam na sam z Bartkiem i nie marnuje okazji. Jest 0:1. Po starcie bramki przejmujemy inicjatywę, mamy kilka okazji, Najpierw po wrzucie z autu, zagrywam głową do Seby, który próbuje lobować bramkarza, ale pika minimalnie mija cel. Po kolejnym wrzucie z autu opanowuję piłkę i zagrywam do tyłu do Macieja (nie jestem pewien czy jeszcze ktoś nie zagrywał po drodze) a ten uderza z linii pola karnego i piłka po rękach bramkarza wpada do siatki rywali. 1:1. Po chwili po moim zagraniu z głębi pola (nieco przypadkowym) sam na sam z bramkarzem Orlika wychodzi Maciej, lecz jego strzał mija bramkę. Na koniec pierwszej połowy mamy jeszcze jedną okazję, po doskonałym zagraniu Kuby, otrzymuję piłkę w polu karnym. Próbuję lobować bramkarza, ale niestety piłka mi zeszła ze stopy i uderzyłem z czuba nie trafiając w bramkę. Poza tym oddajemy jeszcze kilka strzałów z którymi radzi sobie bramkarz gości. Do przerwy zatem 1:1, ale wydaje się,że mamy nieco więcej z gry.

Z dużymi nadziejami przystępujemy do drugiej części spotkania. Do 60 minuty jednak nie potrafimy stworzyć realnego zagrożenia pod bramką przeciwników. Oni też nam w żaden sposób nie zagrażają. W 65 minucie piłka trafia w środek pola do Patryka, ten zagrywa do mnie a mi udaje się czubkiem buta skierować ją do Długiego, który bez zastanowienia oddaje strzał na bramkę. Skuteczny. Wychodzimy na prowadzenie 2:1. Nadal mamy przewagę w polu, co skutkuje większą ilością rzutów rożnych. Po jednym z nich bitych przeze mnie piłka spada pod nogi Macieja, a ten uderza celnie na bramkę i jest już 3:1. Na 5 minut przed końcem meczu pozwalamy uderzyć jednemu z rywali z ok. 25 metrów, piłka wpada Bartkowi pod poprzeczkę (bardzo ładna bramka), pomimo próby interwencji, ponownie zabrakło mu wzrostu i jest już tylko 3:2. Najgorsze chwile przeżywamy w doliczonym czasie gry. Najpierw po źle bitym przeze mnie rzucie rożnym następuje kontra gości, dalekie podanie za plecy naszych obrońców i wydaje się, że zawodnik Orlika wejdzie do sytuacji sam na sam z Bartkiem. Bardzo mądrze zachował się jednak Mateusz, który chwytem MMA powalił napastnika gości tuż przed naszym polem karnym zapobiegając utracie przez nas bramki. Otrzymał za to to przewinienie oczywiście czerwoną kartkę, a rzut wolny wykonywany przez przeciwnika jest niecelny. Na sam koniec spotkania popełniamy jeszcze jeden faul tuż przy linią naszego pola karnego. Tym razem strzał rywali jest dużo lepszy i celny, ale kapitalnie w bramce spisuje się Bartek a nasi obrońcy ekspediują piłkę poza boisko, Sędzia już nie wznawia gry i wygrywamy cały mecz 3:2. Szczęśliwie, ale zasłużenie.