Orły Plewiska – Jadwiżański KS Poznań 2:3 (2:0)

Orły Plewiska – Jadwiżański KS Poznań 2:3 (2:0)

641-07434732 © Masterfile Royalty-Free Model Release: Yes Property Release: No Frustrated soccer player on field

RELACJA TRENERA: Dzisiaj rozegraliśmy kolejny mecz ligowy, w którym liczyliśmy na pewne 3 punkty. Tak się jednak nie stało i nie chodzi o to, że przegraliśmy z ostatnim zespołem w stawce, ponieważ oni poczynili ostatnio ogromne postępy, tylko w jakich okolicznościach. Dla nas to po prostu wstyd przegrać w ten sposób i na tym mógłbym zakończyć relację.

W pierwszej połowie w 80% realizujemy założenie taktyczne, więc nie wygląda to źle. Mamy ogromną przewagę w polu, raz po raz stwarzając zagrożenie pod bramką przeciwnika. Dwukrotnie 100% okazje marnuje Fabian (raz miał trochę pecha, gdyż trafił w słupek), a raz Maciej. Pomimo tego strzelamy dwie bramki, obydwie z rzutów karnych. Pierwszy jest pewnie wykonany przeze mnie, a drugi przez Palnika. I niech nikt mi nie mówi, że to nie są stworzone sytuacje. Żeby je wywalczyć trzeba z piłką wejść w pole karne i my to zrobiliśmy, więc nasze prowadzenie do przerwy jest jak najbardziej zasłużone, choć nieco zbyt niskie. Goście jedyną groźną akcję przeprowadzili na sam koniec tej części gry, gdzie jednak nie udało im się oddać groźnego strzału, jednak było to dla nas ostrzeżenie.

W przerwie przestrzegałem piłkarzy, że jeszcze meczu nie wygraliśmy i powinniśmy się skupić przez całą drugą połowę. Do 60 minuty wydawało się, że idzie zgodnie z planem. Wówczas czerwoną kartką został ukarany zawodnik gości i chyba większość naszych zawodników uznała w tym momencie mecz za zakończony. Za moment tracimy piłkę w strefie obronnej rywala, ten wykopuje ją pod nogi Palnika, który popełnia fatalny błąd. Zawodnicy przyjezdni wchodzą wobec tego na naszą połowę w przewadze liczebnej, ale do bramki jest jeszcze daleko. Żaden jednak z naszych graczy nie chce faulem przerwać akcji, myśląc chyba, że skoro nie szło im w jedenastu, to tym bardziej w dziesięciu nie dadzą rady. Po wymianie paru podań zawodnicy gości wchodzą w nasze pole karne i oddają strzał przy bliższym słupku, z którym nie radzi sobie Cris. Jest 2:1 i ciągle wszystko zależy tylko od nas. Po chwili jednak następuję najbardziej zdumiewająca akcja tego meczu. Ponownie tracimy piłkę pod polem karnym przeciwnika i tym razem Jadwiżański spokojnie rozgrywa akcję, której przypatruje się większość naszych graczy, atak jest jakby na alibi. Nikt tak na prawdę nie zamierza przerwać akcji w okolicy środkowej części boiska (a mamy na placu już dwóch defensywnych pomocników) licząc pewnie na to, że i tak im nie wyjdzie lub ze spokojem poradzą sobie z tym nasi obrońcy. Nic bardziej mylnego, bardzo składna akcja gości, a że nikt im w tym w zasadzie nie przeszkadzał kończą ją celnym strzałem na bramkę z naszego pola karnego. Ja się pytam co wówczas robiła cała linia pomocy, mnie nie wyłączając. Dlaczego nikt z nas nie starał się przerwać tej akcji, obrońcom było trudniej, ponieważ byli bliżej pola karnego, ale też mogli. NIKT tego nie zrobił., a mogło co najmniej pół drużyny. Zawaliła po raz kolejny prawdopodobnie mentalność, „mamy przewagę, nic nam jeszcze nie grozi, wygrywamy, gramy w 11 na 10, więc nie ma szans żeby stało się nam coś złego”. No i mamy nerwówkę, próbujemy odwrócić losy spotkania, jednak nasze strzały po rzutach rożnych są przeważnie niecelne a jedną setkę marnuje Maciej strzelając prawą zamiast lewę nogą. Na nasze nieszczęście dochodzi jeszcze do tego katastrofalny błąd Crisa, który przy wybiciu piłki od naszej bramki podaje piłkę do przeciwnika, a ten go zwrotnie lobuje. W ten sposób nieoczekiwanie przegrywamy 2:3, a wszystkie bramki tracimy gdy przeciwnik gra już w osłabieniu. Żenada…

Sezon trwa i mimo tak fatalnego wyniku nie możemy teraz się położyć na murawie i płakać. Już niebawem następny mecz z Żydowem a potem z Odlewem. Do boju Orły!