Orły Plewiska – Arka Kiekrz 2:6 (2:0)

Orły Plewiska – Arka Kiekrz 2:6 (2:0)

„RELACJA TRENERA”: Z nadziejami przystąpiliśmy dzisiaj do kolejnego meczu ligowego na własnym boisku. Rywal wydawał się być w naszym zasięgu. Od początku meczu nie gramy zbyt dobrze, mamy bardzo dużą liczbę strat, w szczególności w środku pola. Straty te jednak następują najczęściej na połowie przeciwnika, więc nie skutkują szansami bramkowymi dla Arki. Pierwszą dogodną sytuację mają rywale, którzy po ładnym rozegraniu piłki wypuszczają w nasze pole karne swojego napastnika, ten jednak pudłuje będąc ok.7 metrów od naszej bramki. Bardzo poprawnie w tej części gry spisują się nasi obrońcy, więc rywal już więcej nam nie zagraża. My przy dużej dozie szczęścia mamy trzy 100% okazje, z których wykorzystujemy dwie. Najpierw po zagraniu Fabiana, w sytuacji sam na sam z bramkarzem Arki główkuje Maciej, lecz piłka mija cel. Następnie wybicie piłki przez Dawida z naszej strefy obronnej przeradza się w crossowe podanie na przeciwległą stronę boiska. Tam piłkę przejmuje Maciej i wchodzi w pole karne do kolejnego pojedynku z bramkarzem przeciwnika. Jego strzał po rękach bramkarza wpada do siatki. 1:0 Chwilę później ja zagrywam w pole karne. Piłka szczęśliwie przeleciała pomiędzy dwoma obrońcami Arki i ponownie trafiła do Macieja, któremu pozostało kopnąć ją do siatki. 2:0. Na koniec pierwszej połowy mogliśmy mieć jeszcze jedną sytuację, lecz po bardzo dobrym podaniu Długiego, nie zauważyłem,że jest pusta bramka i próbowałem podawać do Macieja a moje podanie zostało zablokowane. Do przerwy prowadzimy 2:0, ale trzeba przyznać, że bardzo sprzyjało nam szczęście, bo sama gra nie wyglądała najlepiej.

W założeniu w drugiej połowie mieliśmy starać się grać spokojnie, dłużej utrzymując się z piłką na połowie rywala, odciążając obrońców. Nie było celem za wszelką cenę zdobyć trzecią bramkę a przede wszystkim nie stracić żadnej. Choć sam początek drugiej połowy jeszcze na to nie wskazywał, nie zrealizowaliśmy niczego!!! Pierwszą bramkę tracimy po ok. 10 minutach gry, wydawało by się niezbyt groźne zagranie w nasze pole karne, gdzie ze spokojem mógł piłkę wybić Krzychu, ale z bramki wyszedł Bartek, głośno dając do zrozumienia, że piłka będzie jego. Wobec czego Krzychu zostawił, a Bartek jak się okazało nie zdążył. Piłkę więc przejął rywal i wpakował do naszej pustej bramki. 1:2. Zespół na utratę bramki zareagował najgorzej jak tylko mógł. Nie wiem co sprawiło, że nagle wszyscy zawodnicy ustawieni wyżej przestali bronić. Może myśleli już tylko o zdobyciu kolejnych bramek, bo chcieli żeby grało się bezpieczniej, może za bardzo zaufali naszym dobrze grającym do tego momentu obrońcom ufając, że poradzą sobie oni bez ich pomocy i uruchomią graczy stojących (to dobre określenie) wyżej, żeby mogli rozegrać akcje w przewadze liczebnej. Nie wiem, wszystko możliwe, ale dlaczego nagle kompletnie zabrakło odbioru wyżej niż przy naszym polu karnym, dlaczego nikt nawet nie próbował przerywać akcji faulem, dlaczego wyglądało jakby większość zawodników paraliżował strach od tego momentu, trudno pojąć. Rozumiem, że na skrzydłach grali zawodnicy nie przyzwyczajeni do gry w obronie, więc tym samym bocznym obrońcom grało się trudno, ja też rzadko uczestniczę w grze obronnej, więc jeżeli nie wracałem a przy tym nie wracali również skrzydłowi i to obaj, to Dawid nawet nie wiedział kogo ma asekurować a Wojtek, po zejściu Dawida do któregokolwiek boku nie był w stanie ogarnąć tak dużej przestrzeni. Prosty przykład, strata drugiej bramki. Zawodnik Arki ograł najpierw 3 naszych zawodników po lewej stronie boiska, nikt nie próbował nawet faulować. następnie przemieścił się wzdłuż boiska, gdzie próbował mu przeszkadzać tylko Wojtek, ale był za wolny. Po podaniu na drugą stronę boiska kolejny gracz ogrywa dwóch naszych zawodników, ponownie bez faulu i wchodzi w nasze pole karne, gdzie wspólnie z kolegę rozklepują rozpaczliwie interweniujących naszych stoperów nie dając szans Bartkowi. W tej akcji zawodnicy ograni na bokach zostali w blokach przyglądając się z tych miejsc dalszemu przebiegowi akcji, ja z Piotrem obserwowaliśmy całość z jeszcze dalszej perspektywy. Wszyscy mieliśmy czas, żeby wrócić i pomóc, ale nikt nie chciał podjąć takiej decyzji. Największe pretensje mam w tym momencie oczywiście do siebie, dałem niezły przykład innym, jak nie powinno się zachowywać. Praktycznie po paru chwilach tracimy 3 bramkę. Niefart ma Długi, który próbując wybijać piłkę trafia w rywala a ten wyprowadza się tym samym do sytuacji sam na sam z Bartkiem, którą wykorzystuje. Przegrywamy już 2:3 Po stracie tej bramki podchodzimy bardzo wysoko, ale nadal notujemy dużą ilość strat. Właśnie po jednej z nich, gdzie piłkę zgubił Fabian, poszła akcja naszą lewą stroną, nie zdążył wrócić wyżej ustawiony w tym momencie Krzychu a Mateusz został ograny na boku i piłka ponownie powędrowała w nasze pole karne, tam jeszcze próbował interweniować Długi, ale nieskutecznie, rywal oddał strzał z naszego pola karnego a piłka po odbiciu się od słupka wpadła do siatki. 2:4 W tej sytuacji choć i tak graliśmy słabo, trzeba było zaryzykować i podejść wyżej. Dużo nie brakowało, żeby się opłaciło. Kilka sytuacji miał Maciej, w najlepszych z nich raz wyrzucił się za bardzo ze światła bramki, ale zdołał oddać strzał, który wybronił bramkarz gości a następnie po idealnym podaniu Fabiana z rzutu wolnego, trafił w goalkeepera Arki z ok. 2 metrów, w tej sytuacji jeszcze próbowałem dobijać ja, ale próba ta została zablokowana przez obrońców przeciwnika.Później z przed pola karnego uderzał Patryk, który jednak spóźnił się z decyzją o tym strzale i w efekcie był on nieprecyzyjny.Ponieważ czas nieuchronnie nas gonił, szukałem jakichkolwiek rozwiązań na ostanie minuty. Do pomocy wszedł więc Palnik a Daniel zajął jego miejsce na prawej obronie. Nie był to najlepszy wybór. Grając wysoko z przodu, dość nerwowo i chaotycznie często traciliśmy piłkę nadziewając się na kontry. Dwie z nich poszły stroną Daniela, który kompletnie sobie w tych sytuacjach nie poradził. Była to gra 1:1, gdzie za każdym razem górą był zawodnik gości, który później miał już autostradę do naszej bramki, z czego skrzętnie skorzystał. W ten sposób tracimy jeszcze dwie dodatkowe bramki, nie strzelając żadnej a cały mecz przegrywamy 2:6. KOMPROMITACJA!!! Za wynik, grę i ogólnie całość jestem odpowiedzialny ja, więc biorę na klatę. To nie może już się więcej powtórzyć i zrobię wszystko, żeby do tego nie doszło. Ja wyciągnę wnioski i postaram się wdrożyć plan, który nie pozwoli już więcej na tego typu sytuacje. Nie poddawajcie się!!! Potrzebna mi Wasza pomoc, niech każdy zrobi to samo. Musimy być ZESPOŁEM, nawet w tych najgorszych chwilach!!!!