Wczoraj przegraliśmy w Sapowicach z miejscowym Okoniem aż 2:5. Pierwszym naszym sukcesem okazało się zebranie składu, o godz.9.00 gotowych do gry było tylko 9-ciu graczy. W końcu jednak liczba dobiła do 11-stu a nawet pojawił się jeden rezerwowy, choć nie w pełni przygotowany do gry. Nie nastrajało to już zbyt optymistycznie. Z tym daleko odbiegającym od oczekiwań składem rozpoczęliśmy mecz w dość nietypowym ustawieniu 4-3-2-1. Pierwsza połowa całkiem wyrównana, choć dawał się we znaki brak defensywnego pomocnika w naszych szeregach. Goście wykazali się stuprocentową skutecznością wykorzystując praktycznie jedyną okazję do strzelenia bramki, którą mieli. Z rzutu wolnego zawodnik gospodarzy kopnął piłkę w nasze pole karne, tam innemu zawodnikowi z Sapowic odbiła się ona od pleców i wróciła w okolice jedenastego metra, z którego to miejsca nieatakowany przez nikogo gracz Okonia umieścił piłkę w bramce. Praktycznie wszyscy nasi zawodnicy się temu przyglądali, nikt nie próbował interweniować. My mieliśmy cztery bardzo dobre okazje do strzelenia gola a najlepszą miał Radek, który dobijał strzał Fabiana z rzutu wolnego z pola bramkowego, gdzie bramkarz gospodarzy wypuścił piłkę z rąk (jak on tego nie trafił?). Dobre okazje były również po strzale Grzegorza z lewej strony i Macieja z pola karnego (w obu przypadkach obronił bramkarz) a także po jednym z rzutów rożnych i moim strzale głową, po którym obrońcy gospodarzy wybili piłkę z linii bramkowej. Ogólnie cały czas mecz był jeszcze do wygrania a pierwsza połowy skończyła się wynikiem 1:0 dla gospodarzy.
Drugą połowę mogliśmy rozpocząć mocnym akcentem, gdyż po ładnej kombinacyjnej akcji sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalazł się Maciej a właściwie to miał do dyspozycji jeszcze Bobra, ale niestety ten pojedynek został przez Macieja przegrany. Poczuliśmy wtedy, że jest duża szansa żeby wyrównać i podeszliśmy nieco wyżej narażając się na groźne kontry gospodarzy, które najczęściej likwidował nasz wysoko ustawiony bramkarz. Punkt zwrotny nastąpił w 70 minucie, po jednej z takich kontr nastąpił bezpardonowy atak wyprostowaną nogą napastnika gospodarzy na kolano naszego bramkarza, które po tym zdarzeniu spuchło do niebotycznych rozmiarów w przeciągu ok. 30 sekund. W ten sposób zostaliśmy pozbawieni goalkeepera (jest podejrzenie złamania kości udowej) a jego miejsce zajął nie w pełni gotowy do gry Krzysiu Krzysiu. Praktycznie natychmiast po tej zmianie następują dwa katastrofalne błędy naszych graczy przy wyprowadzaniu piłki z własnej strefy obronnej. Pierwszego popełnia Tomek podając do przeciwnika, który wykorzystuje bezlitośnie sytuacje sam na sam z Krzysiem a kolejnego Fabian w podobnej sytuacji tracąc piłkę na rzecz rywala, który szybkim podaniem uruchamia kolegę a ten wykorzystując nasze wysokie ustawienie również znajduje się w sytuacji sam na sam z naszym bramkarzem i również nie ma problemów z umieszczeniem piłki w bramce. Trwało to wszystko zaledwie 5 minut, także w 75 minucie przegrywamy już 0:3. W tym momencie zostawiamy już tylko 3 graczy w obronie i próbujemy choć trochę odrobić straty. Niestety po moim zbyt słabym podaniu do Radka w okolicach pola karnego gospodarzy następuje szybka kontra i dwójka naszych obrońców nie daje rady a gospodarze po wymanewrowaniu jeszcze naszego bramkarza strzelają nam czwartego gola. Szybko odpowiadamy bramką którą po ładnej akcji Grzegorza lewą stroną strzela Bober!!! Za moment tracimy następną bramkę po kontrze, wrzutka z lewej strony przelatuje nad Krzysiem, który mógł to w sumie złapać, ale oślepiło go słońce i spada pod nogi zawodnika Okonia, który umieszcza piłkę w pustej bramce. W 90 minucie po wrzutce Krzyśka w pola karne drugą dla nas bramkę strzela głową Maciej. Mecz kończy się wynikiem 2:5. Sędzina przedłużyła spotkanie tylko o 2 minuty a przerw w grze było co najmniej 15 minut, np. tylko Maciej był opatrywany dokładnie 8 minut a przecież nie tylko jemu w tym meczu udzielano pomocy. Dziwne to trochę było, choć pewnie i tak by nam już w niczym nie pomogło. Ogólnie zagraliśmy tak, jak było nas na to stać. Przegraliśmy, ponieważ popełniliśmy więcej błędów indywidualnych, nie pomogła nam również bardzo groźna kontuzja naszego bramkarza.
Trzymaj się Maciej, mam nadzieję,że uraz będzie mniej poważny niż przewiduje to pierwotna diagnoza i jeszcze z nami zagrasz.