Lipno II Stęszew – Orły Plewiska 4:1 (3:1)

Lipno II Stęszew – Orły Plewiska 4:1 (3:1)

RELACJA TRENERA: Pierwszy mecz o stawkę, Puchar Polski i niestety od razu pierwsza porażka. Wczoraj przegraliśmy z drugą drużyną Lipna Stęszew, której trzon tworzyli oldboye tego zespołu. Przeciwnik wbrew pozorom dysponował sporymi umiejętnościami, jednak nie o to chodzi. Grę w pierwszej połowie a raczej jej brak muszę wziąć na klatę. Zbiórka zaplanowana była na godz.17.00 żebym miał czas powiedzieć wszystkim jak mają grać,w jakim systemie, jak się ustawiać w ataku i w obronie, kiedy i jak się przemieszczać, jak i w jakich momentach skracać pole gry, itd. Jednak przez moje roztargnienie o tej godzinie musiałem cofnąć się po stroje, których zapomniałem zabrać. W związku z tym przybyłem na mecz na 5 minut przed jego rozpoczęciem i zdążyłem tylko wydukać kto gra na jakiej pozycji, co z resztą i tak chyba do wszystkich nie doleciało. Tak jak przygotowałem zespół do gry w pierwszej połowie, tak zagraliśmy. Nikt nie wiedział jak ma się poruszać, za co odpowiada, formacje nie wiedziały kiedy i jak się przemieszczać a dodatkowo miałem wrażenie, że nie wszyscy wiedzą na jakich pozycjach grają. Panował totalny chaos, co sprawiało, że część naszych zawodników wpadła w panikę wybijając piłki byle gdzie, byle do przodu, niezależnie czy byli atakowani czy nie.

Jednak jak napisałem wcześniej trudno mieć do kogokolwiek pretensje (nawet do Jacka), gdyż byli to głównie zawodnicy o profilu, który potrzebuje wskazówek przed spotkaniem i to bezwzględnie a tego przecież zabrakło. Dla formalności – pierwszą bramkę tracimy po stracie piłki przez Huberta w środku pola, po czym pojedynek biegowy przegrywają Patryk i Kuba, a że żaden z nich nie fauluje przeciwnika, to ten przemierzając nieatakowany praktycznie połowę boiska umieszcza piłkę w naszej bramce. Druga bramka dla rywala pada po za szybko wykonanym rzucie wolnym, nie zdążyliśmy się ustawić i poszła kontra. Przypadkowe odbicie czubkiem buta przez Patryka, który skierował piłkę w stronę naszej bramki, dzięki czemu rywal uniknął spalonego i strzelił nam drugą bramkę. Trzecia to kuriozalny błąd Jacka, który mając mnóstwo miejsca w polu karnym zamiast łapać piłkę próbuje ją wybijać nogą, oczywiście nieskutecznie, wobec czego rywale pakują piłkę do opuszczonej bramki i jest 0:3. Honorową bramkę strzelamy w ostatniej minucie pierwszej połowy po bardzo ładnej akcji Krzycha z Łukaszem, gdzie ten pierwszy dogrywa piłkę w pole karne do Macieja a ów nie marnuje okazji. Do przerwy przegrywamy 1:3 a wrażenie po sobie pozostawiliśmy bardzo słabe, mogliśmy nawet przegrywać wyżej. Okazji do strzelenia bramki mieliśmy dużo mniej niż przeciwnik.

 

W przerwie mam już trochę czasu na uwagi dla zespołu. Wciąż wierzymy w korzystny rezultat, pomimo, że pozostało nam już tylko 45 minut. Dokonujemy jednej zmiany, zwiększając szybkość na bokach obrony. Mianowicie za Kubę wchodzi Szczurek. Druga połowa wygląda o niebo lepiej, w końcu zaczynamy grać trochę piłką a zagrania takie jak w pierwszej połowie zdarzają się sporadycznie, choć do końca nie udało się tego wyeliminować. Brakuje nam jednak skuteczności i trochę szczęścia. Najpierw po strzale Patryka piłkę odbija Szczurek umieszczając ją w bramce rywala, jednak gol nie zostaje uznany, gdyż Szczurek znajduje się na minimalnym spalonym. Po kolejnym strzale Patryka piłkę przed siebie odbija miejscowy bramkarz, który jednak zdołał skutecznie interweniować przy dobitce Adriana. Po chwili ponownie umieszczamy piłkę w bramce rywala. Tym razem po wrzutce Szczurka idealnym strzałem popisuje się Krzychu. Z niewiadomych jednak powodów sędzia odgwizduje spalonego, którego w 100% nie było. Praktycznie całą drugą połowę atakujemy, lecz mamy problem z rozbiciem skomasowanej obrony przeciwnika, lub brakuje nam celności. Pod koniec spotkania tracimy ostatnią bramkę i niestety ponownie po niezrozumiałym zachowaniu Jacka. Piłka zostaje wrzucona przez rywala za plecy naszych obrońców.  W ten sposób kończymy przygodę w Pucharze Polski na jednym przegrywanym wysoko meczu 1:4.

Z całego meczu mogę wyciągnąć tylko jeden pozytyw, a mianowicie bezbłędnie funkcjonowało krycie strefą w obronie przy stałych fragmentach gry. Widać, że większość już nauczyła się tego systemu obrony. Teraz czekamy na ligę i zapewniam, że bez odprawy więcej na boisko już nie wyjdziemy!!! Wobec czego o pierwszej połowie wczorajszego spotkania należy zapomnieć i skoncentrować się na najbliższych spotkaniach ligowych, tym bardziej, że jak dla mnie limit porażek w spotkaniach o stawkę został już przez nas wyczerpany!!!!!!