Fara Pelikan Żydowo – Orły Plewiska 7:0 (4:0)

Fara Pelikan Żydowo – Orły Plewiska 7:0 (4:0)

RELACJA TRENERA: Już początek meczu nie zwiastował niczego dobrego i nie chodzi o nasze braki kadrowe oraz oczekiwanie na zawodników do ostatniej minuty rozpoczęcia gry, a o to, że większość nie próbowała nawet powalczyć o piłkę będącą w ich zasięgu. Brak normalnej odprawy też na pewno nie pomógł, ale nie mógł być przyczyną. Gospodarze w tej części gry nie grają niczego wielkiego, ale na nas wystarczyło. My mamy problemy ze wszystkim: przyjęciem, celnym podaniem, szybkością reakcji, odpowiednim wyborem, itd. Część zawodników jak dla mnie przechodzi obok gry, jest to tzw, gra na alibi, nie istnieje u nich gra w odbiorze, inni z kolei mają problemy techniczne lub szybkościowe lub nie potrafią odpowiednio ocenić sytuacji i dobrze się ustawić. Wyprowadzenie piłki jest dla nas bardzo trudne, ponieważ praktycznie nie ma ruchu do piłki, a jak już któryś z pomocników go robi, to zostaje jedyna opcja odegrania do obrońców, bo pozostali zawodnicy z tych formacji są zbyt mało aktywni. Pierwszą bramkę tracimy po kiksie bramkarza, który przy próbie złapania dośrodkowanej piłki wepchnął ją sobie do siatki. Druga to dośrodkowanie z naszej prawej strony boiska, piłka wtoczyła się na pole karne, gdzie weszli zawodnicy gospodarzy, zostawiając naszych graczy w miejscach, z których startowali i umieścili ponownie piłkę w naszej bramce. Trzecia bramka niemal identyczna, tym razem dośrodkowanie jest bardzo silne, po którym wchodzący na pierwszy słupek gracz Fary został nabity, piłka odbiła mu się od głowy i wpadła do siatki. Za chwilę powtórka z rozrywki, tym razem gospodarze trafiają w słupek. Czwarta bramka to błąd Krzysztofa, który niepotrzebnie próbuje podawać w środek do Patryka, piłkę przejmuje zawodnika Fary i strzela nam 4 bramkę. W tym momencie już chciałem dokonać 3 zmian, ale zanim rezerwowi się rozgrzali skończyła się pierwsza połowa wynikiem 0:4.

Te 3 zmiany robimy zatem w przerwie. Drugą połowę gramy lepiej, gospodarze niestety też. Mamy nawet jedną szansę na zdobycie bramki, ale Daniel po odbiorze piłki w polu karnym nie trafia w bramkę. 5 bramka to efekt złamania linii spalonego przez Kubę a przy dwóch kolejnych nie popisał się nasz bramkarz, choć wcześniej kilka razy interweniował bardzo dobrze. Przy 6 próbował wybijać piłkę na wprost zamiast do boku i trafił nią w rywala, któremu pozostało kopnąć piłkę do pustej bramki. Ostatnia bramka jest z rzutu wolnego, po rykoszecie ode mnie, ale piłka leciała bardzo wolno, kilka razy się wcześniej odbijając od murawy. Łukasz położył się zbyt wcześnie na murawie i nie zdążył odpowiednio zareagować. W drugiej połowie już trochę walki było, jednak jak dla mnie wciąż za mało, za to niedokładności było tylko nieco mniej niż w pierwszej połowie. Fakt, że było trudniej, ponieważ rywal w tej części gry grał zdecydowanie szybciej i składniej, ale mimo wszystko powinniśmy się zaprezentować o niebo korzystniej. Cały mecz przegrywamy 0:7, w pełni zasłużenie a wydaje się, że mogło być nawet gorzej.