RELACJA TRENERA: Dzisiaj stoczyliśmy trzeci mecz ligowy i ponieśliśmy trzecią porażkę na własnym boisku, tym razem z Odlewem Poznań. Zła taktyka, nieodpowiednie przygotowanie drużyny w sezonie przygotowawczym czy też może wystawienie zawodników na nieadekwatnych pozycjach? Nic z tego, błędu nie widzę, więc moim zdaniem zadecydowała indywidualna dyspozycja poszczególnych graczy wystawionych do gry. Pierwsza połowa to minimalna nasza przewaga w grze w polu, ale nie potrafimy skonstruować sytuacji strzeleckiej. Oddajemy zaledwie dwa strzały na bramkę rywala, ale zarówno strzał Leszka jak i Dawida jest zbyt słaby. Najlepszą chyba sytuację mamy, gdy po wrzucie z autu ja otrzymuję piłkę w polu karnym przeciwnika i po jej opanowaniu oraz obróceniu się z nią dogrywam w okolice szesnastki, gdzie jednak żaden z naszych trzech graczy nie trafia w piłkę. Poza tym raczej nic się nie dzieje, raz po błędzie Długiego musi interweniować Bartek a my gramy dobrze, ale tylko do pola karnego rywala, potem jest już problem, nikt nie potrafi się odpowiednio ustawić, a prawe skrzydło u nas nie istnieje. Na domiar złego pod koniec tej części gry tracimy bramkę, gdy po wrzutce na lagę piłkę próbuje wybijać Krzychu, ale trafia w rywala, a ten kieruje piłkę do boku, gdzie niepilnowany zawodnik strzałem życia trafia w boczną siatkę obok nie mającego szans Bartka. Do przerwy przegrywamy więc 0:1, ale jest jeszcze dużo czasu.
Drugą połowę zaczynamy nieźle. Daleka wrzutka w pole karne Odlewu, gdzie odważnie wchodzi Seba i jest tam faulowany. Rzut karny pewnym strzałem na bramkę zamieniam ja i jest 1:1. Po paru momentach następuje kolejne zagranie na lagę przez rywali, tym razem zawodnik drużyny przeciwnej pod kryciem przyjmuje piłkę plecami do bramki (niestety nie wiem kto go krył w tym czasie), po czym obraca się z piłką i oddaje (KOLEJNY) strzał życia, który trafia w okienko naszej bramki. 1:2. Niestety po chwili z boiska musi zejść Kuba i nasza gra się nieco posypała. Próbujemy atakować, ale popełniamy mnóstwo błędów, najczęściej piłka komuś odpada, albo niektórzy niepotrzebnie wdają się w nieskuteczny drybling. zamiast podać piłkę partnerowi. Najlepszą okazję mogliśmy mieć gdy zagrałem głową do Palnika, który wyszedł już sam na sam z bramkarzem gości, ale w tym momencie sędzia przerwał mecz, gdyż przy wyskoku zostałem znokautowany przez rywala, a że uderzenie było w głowę sędzia miał obowiązek mecz przerwać. Trochę szkoda, ja doszedłem do siebie, choć po tym uderzeniu już tak dobrze nie grałem jak wcześniej. Na nasze nieszczęście jedyna wrzutka w nasze pole karne przez rywali kończy się rzutem karnym dla nich. Rzeźnik spóźnił się z interwencją i ewidentnie wykasował przeciwnika w naszym polu karnym. Bartek niestety nie dał rady i przegrywamy 1:3. Pomimo usilnych prób nie udało nam się zmienić rezultatu do końca spotkania.
Graliśmy dzisiaj w składzie: na bramce Bartek, w obronie Krzychu (bardzo dobry mecz, choć czasami trochę za ostro), Długi, Mateusz i Miguel, w pomocy Kuba (super mecz, szkoda, że musiał zejść) od 60 min. Rzeźnik, Dawid (od 80 min. Seba Stelmaszewski) i ja (najlepszy mój mecz w Orłach w tym roku, tylko co z tego?), Seba (od 55 min. Damian) i Palnik oraz w ataku Leszek.