KS Gaj Wielki – Orły Plewiska 4:1 (0:0)

KS Gaj Wielki – Orły Plewiska 4:1 (0:0)

RELACJA TRENERA: Dzisiaj rozegraliśmy kolejny mecz ligowy, tym razem na boisku w Bytyniu – naszym przeciwnikiem był zespół KS Gaj Wielki. Przyjechaliśmy na to spotkanie w mocno okrojonym składzie, z tylko jednym zawodnikiem rezerwowym, co wymuszało na nas określony system grania.

W pierwszej połowie celem było przetrwać bez straty bramki i cel został osiągnięty. Posiadając tylko jednego skrzydłowego gramy mocno asymetrycznie tworząc korytarz do grania lewemu obrońcy, z drugiej strony staramy się grać normalnie z wykorzystaniem skrzydłowego. Gra nie jest porywająca z obu stron a mocno przeszkadza w tym bardzo wysoka temperatura powietrza. Gospodarze grają głównie długim podaniem od obrońców, na tzw. „lagę”, gdzie próbują posyłać piłki za plecy naszych zawodników broniących. Ci jednak radzą sobie z tymi zagraniami nieźle a w ostateczności bardzo dobrze na przedpolu spisuje się Bartek. My w tej części gry mamy jedną znakomitą okazję, gdzie pojedynek sam na sam z bramkarzem rywala przegrywa Dawid. Jest jeszcze niecelny strzał z pola karnego Długiego i to by było na tyle, jeśli chodzi o pierwszą połowę. Rywal specjalnie nam nie zagroził a nasz zespół dobrze realizował założenia taktyczne i wynik 0:0 do przerwy był dla nas satysfakcjonujący, choć z przebiegu meczu mogło być nawet lepiej. Aczkolwiek wynik do przerwy należy uznać za sprawiedliwy.

Bardzo niefortunnie zaczynamy drugą część meczu. Już na samym początku faul z naszej lewej strony boiska, niedaleko pola karnego popełnia Długi. Pomimo, że kąt jest dość ostry, zawodnik przeciwnika oddaje idealny strzał, który wpada naszemu bramkarzowi tuż pod poprzeczkę. Po prostu pech. Bardzo źle drużyna zareagowała na stratę tej bramki. Zupełnie niepotrzebnie (jeszcze było dużo czasu) Damian przesunął się wyżej zostawiając z tyłu niezbyt dobrze radzącego sobie na lewej stronie Dawida (przez moment musiałem grać tam również ja, co wyglądało już raczej komicznie). Przez ten manewr zupełnie rozrzedzamy przestrzenie w środku pola, gdzie zostaje już tylko jeden defensywny pomocnik. Rywale skrzętnie z tego korzystają i po 5 minutach wchodzą z przewagą liczebną w nasze pole karne, gdzie rozklepują dwóch naszych osamotnionych stoperów zdobywając drugą bramkę. W tym momencie dokonujemy jedynej możliwej zmiany, za Leszka wchodzi Rzeźnik i próbujemy zagęścić środek pola tworząc również korytarz do gry do przodu dla drugiego obrońcy po prawej stronie. Zaraz po zmianie nieomal by się udało, ale wypuszczony w bój Damian w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy ponownie trafia prosto w niego. Po chwili ten sam zawodnik traci piłkę w środku polu umożliwiając szybką kontrą drużynie z Gaju, który jak w poprzednim przypadku ogrywa naszych stoperów i strzela trzecią bramkę z najbliższej odległości. Po stracie tej bramki następuje najlepszy okres naszej gry. Najpierw kolejną 100% sytuację ma Damian, który powinien zagrywać do mnie (stałem niekryty przez nikogo 2 metry od bramki rywala), ten jednak postanowił kończyć sam i ponownie trafił w bramkarza. Po chwili, po strzale Fabiana, bramkarz gospodarzy wypluł piłkę przed siebie, pierwszy do niej dopadł Krzychu, ale trafił w poprzeczkę a próbujący jeszcze dobijać głową Maciej przeniósł piłkę nieznacznie nad bramką. Na 1:3 strzelamy bramkę po bardzo składnej akcji w środku pola, rozegrana piłka na krótko pomiędzy Rzeźnikiem, Patrykiem, mną i Fabianem, gdzie ten ostatni dogrywa ją w pole karne do Macieja, który nie marnuje okazji. Po chwili mamy jeszcze jedną szansę i powtórnie ma ją Damian, tym razem przy jego strzale z ostrego kąta miejscowy bramkarz musiał się nieźle wykazać. Mieliśmy też w tym okresie mniejsze okazje niż 100%, jak np. strzał głową Damiana, czy też próba mojego strzału z dwóch metrów od bramki po kapitalnym zagraniu Fabiana, gdzie wyjebałem się na piłce, ale i tak byłem na spalonym. Ostatnie 5 minut gry to już ewidentny brak sił u wszystkich naszych graczy, szczególnie zawodnicy ofensywni nie nadążali z powrotami, więc rywale grając z kontry często wchodzili w naszą strefę obronną z przewagą. Tam jednak dobrze radzili sobie nasi stoperzy lub w ostateczności piłka była łupem naszego bramkarza. W jednym jednak przypadku nie dali rady i wynik końcowy to 1:4. Jak dla mnie sama gra była i tak dużo lepsza niż w poprzednim spotkaniu, zabrakło nam przede wszystkim ławki rezerwowych (rywal miał pełną). W 60 minucie prosiło się o co najmniej 3 zmiany więcej. (dokonaliśmy tylko jednej możliwej). Cieszyć może fakt, że podjęliśmy walkę przy bardzo niekorzystnym wyniku, szkoda,że zabrakło nam sił na walkę do końca. Zabrakło też trochę szczęścia (vide pierwsza bramka dla rywala) i zimnej krwi (sytuacje Damiana). Głowy do góry, to dopiero początek sezonu, mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie nas więcej i będziemy mogli w końcu poszukać punktów.