Dzisiaj w kolejnym sparingu rozegranym na boisku ze sztuczną murawą przy Cytadeli przegraliśmy z drużyną Błękitnych Owińska 1:4. Dysponujemy prawie dwoma składami, więc każdy pograł przynajmniej 45 minut. Każdą połowę gramy w ustawieniu 4:5:1, z tym, że w pierwszej połowie z dwoma ofensywnymi pomocnikami i jednym defensywnym a w drugiej odwrotnie. Już od początku meczu widać większą kulturę gry u przeciwników, wyjście spod pressingu nie sprawia im problemów a przy rozegraniu piłki widać wymienność pozycji i zdolność do przerzucania ciężaru gry w wolne strefy boiska. W naszym zespole niestety zacięli się wszyscy obrońcy, którzy nie chcą wykorzystywać wychodzących na pozycję Wojtka i Rafała, lecz wolą zagrywać długie piłki za obrońców. Przy tym sposobie gry, ciężko nam wykreować dogodne sytuacje do strzelenia bramki. Ku mojemu zdziwieniu, to jednak my mamy jako pierwsi okazję do strzelenia bramki, ale mój strzał z przed pola karnego okazuje się minimalnie niecelny. Wszystkie 3 bramki w pierwszej połowie tracimy po błędach własnych. Przy pierwszej nasz bramkarz źle ocenił tor lotu piłki i myśląc, że wyszła ona już na aut bramkowy odpuścił interwencję z czego skorzystał napastnik z Owińsk. Druga bramka to wspólne dzieło Miguela i Jacka, pierwszy niefortunnie interweniował w naszym polu karnym a drugi przyspawał się do linii bramkowej, co oczywiście zostało skrzętnie wykorzystane przez rywala. Trzecia bramka to podarunek od Huberta, który zamiast wybić piłkę z naszego pola karnego, wdał się w drybling. Nieudany, więc futbolówkę stracił a szybcy zawodnicy Błękitnych taką sytuację zamienili na gola. My w tej części gry mieliśmy jeszcze tylko dwie sytuacje, ale w jednej z nich, pomimo, że strzeliliśmy bramkę, Sławek był na ewidentnym spalonym, natomiast w drugiej minimalnie niecelnie główkuje Rafał. Po słabej grze do przerwy przegrywamy 0:3, trochę za wysoko, ponieważ rywal nie stwarzał żadnych konkretnych sytuacji, pomimo dużo lepszej gry niż nasza.
W drugiej połowie mamy już dużo więcej sytuacji do strzelenia bramki, ale gra wcale dużo lepsza nie jest. Przez większość czasu prawie połowa naszego składu uparła się, że boisko ma wyłącznie prawą stronę a lewa nie istnieje. Pomimo, że gra na tej prawej stronie nie wyglądała nawet najgorzej, to jednak ciężko przycisnąć rywala grając tak jednostronnie. Moje głośne uwagi również nie pomagały, nikt nie chciał dostrzec niekrytych zawodników po lewej stronie boiska, dzięki którym moglibyśmy szybko przenieść ciężar gry na drugą stronę boiska a mając tam tyle miejsca była by szansa na wykreowanie większej ilości sytuacji umożliwiających strzelenie bramki. Chcieć to móc, pół składu nie chciało, więc nie mogliśmy, ale i tak pomimo tego dziwnego schematu udało się strzelić bramkę na 1:3, której zdobywcą był Maciej a miał on jeszcze jedną wyborną szansę ale w pojedynku 1:1 z bramkarzem rywala ten drugi wyszedł z niego obronną ręką. Szansę w tej części gry mieli również Adrian, Cris, Kamil czy Hubert, ale wszystkie te próby okazały się nieudane. Ostatnią bramkę tracimy po lobie z chyba 40 metrów i kolejnym wielbłądzie naszego bramkarza, tym razem w ustawieniu. Jacek bardzo dużo musi jeszcze popracować i to nad każdym elementem. My natomiast jako zespół musimy nauczyć się słuchać i zacząć myśleć podczas gry. Trzeba szybciej podejmować decyzje o tym co chce się zrobić z piłką a także czasami podnieść głowę, żeby zobaczyć lepiej ustawionych partnerów. W szczególności dotyczy to dzisiaj osób grających w formacjach defensywnych. Będziemy nad tym oczywiście pracować. Ostatecznie przegrywamy 1:4, zasłużenie, bo rywal był lepszy, jednak przy odrobinie mniejszej liczbie naszych błędów wynik mógł być dużo korzystniejszy.